Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.

O co proszę? O uwolnienie mojego serca z lenistwa i próżnej chwały.

Zwrócę uwagę, z jaką ostrością i stanowczością Jezus demaskuje postawę faryzeuszów i uczonych w Piśmie . W słowach Jezusa jest ukryty głęboki ból. Cierpi, patrząc na leniwe i zatwardziałe sumienia ludzi odpowiedzialnych za wychowanie religijne narodu.

Głębia sumienia decyduje o głębi samooceny, myślenia i postępowania. Co mogę powiedzieć o obecnej kondycji mojego sumienia? Jakimi słowami zwróciłby się do mnie Jezus, patrząc na moje sumienie?

Dramat faryzeuszów i uczonych w Piśmie polegał na tym, że chociaż znali doskonale Prawo i skrupulatnie je wypełniali, ich serca pozostawały martwe i nienawrócone. Wymagali wiele od innych, a nie potrafi li wymagać od siebie . Dobre uczynki służyły im jedynie do karmienia swej próżnej chwały.

Czy jestem wobec siebie wymagający? Czy potrafi ę kwestionować w sobie próżność i udawanie? Czy nie ma we mnie tendencji do wynoszenia się ponad innych? Czy nie jestem uzależniony od ludzkich pochwał i opinii?

Spojrzę głębiej na moje zajęcia, spełniane posługi. Wymienię przed Bogiem moje najważniejsze obowiązki. Przyglądając się im po kolei, zapytam siebie, o co dbam w nich najbardziej: o Bożą chwałę czy o ludzkie względy?

Jezus zachęca mnie do pielęgnowania w sobie postawy pokory i uległej służby. Co w moim codziennym posługiwaniu wymaga ode mnie największej pokory? Co mnie najbardziej poniża? Czy jest we mnie bunt i niezgoda na te sytuacje? Powiem o tym szczerze Jezusowi. Zaproszę Go w te sytuacje życia, które kosztują mnie najwięcej pokory i uległości.

Krzysztof Wons SDS/Salwator