Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: "Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił". I mówili: "Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem". Jezus rzekł im w odpowiedzi: "Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata".

Jezus chwilę wcześniej okazał swą ponadludzką moc. Znakiem dla otaczającego Go ludu stało się rozmnożenie chleba, podczas gdy uczniowie zostali dodatkowo umocnieni w wierze widokiem nie mniej niezwykłym, jakim był Mistrz kroczący po falach jeziora Genezaret. W dzisiejszej perykopie Jezus przechodzi do kwestii jeszcze ważniejszej, jaką jest Jego samo-objawienie jako pochodzącego z nieba Chleba Życia. Pomimo dowodu ze znaków Żydzi nie dowierzają słowom Mesjasza dotyczącym Jego niebiańskiego pochodzenia. „Szemrając”, a więc zachowując się tak samo jak ich niewierzący w moc Jahwe przodkowie podczas wyjścia z Egiptu, zmuszają Go do zdecydowanej odpowiedzi i do pogłębienia wcześniejszej argumentacji. Warto jest także zauważyć to, że określenie „Żydzi” stanowi w tym miejscu zdecydowanie bardziej synonim dla niewierzących w Jezusa niż termin o wydźwięku geograficznym. Dyskusja toczy się najprawdopodobniej nie z Judejczykami, a z mieszkańcami Galilei Ci zaś, będąc sąsiadami Nazarejczyka, pamiętają Jego przeszłość i pochodzenie. Znając Go od dziecka, jako syna prowincjonalnego cieśli, z trudnością mogą myśleć o Nim jako o prawdziwym Mesjaszu. Idąc tropem swych wcześniejszych myśli, Jezus po raz kolejny uświadamia rozmówcom, że prawdziwy obraz Jego synowskiej relacji z Bogiem Ojcem, łączący ze sobą elementy Bóstwa i człowieczeństwa, może być dostrzeżony jedynie oczami wiary. Ta z kolei niemożliwa jest bez uprzedniej łaski Bożej i bez otwartości człowieka na ten dar Jahwe. Co więcej, to właśnie za pośrednictwem Jezusa i ustanowionej przez Niego podczas Ostatniej Wieczerzy eucharystii, a w szczególności, zapowiadanego tu w sposób niebezpośredni i nie do końca oczywisty, przyszłego aktu najwyż-szej miłości, jakim jest umożliwiające późniejsze spożywanie Jego Ciała wydanie się na śmierć, dokonywać się ma samo-objawienie się Boga. Jezus staje się w ten sposób chlebem życia wiecznego zapewniającym niemożliwe bez łączności z dawcą wszelkiego życia - Ojcem wiekuiste trwanie przy Stwórcy.
Komentarz został przygotowany przez Macieja Siekierskiego