Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: "Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy". On ich zapytał: "Co chcecie, żebym wam uczynił?" Rzekli Mu: "Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie". Jezus im odparł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy". Lecz Jezus rzekł do nich: "Kielich, który Ja mam pić, wprawdzie pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane". Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: "Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu".

„Co chcecie, żebym wam uczynił”? (w. 36). Jezus zachęca mnie, abym Go prosił. Mogę być pewny, że ilekroć zbliżam się do Niego na modlitwie, On pierwszy czeka na mnie i gotów jest słuchać moich próśb. Czy jestem przekonany, że nie ma takich próśb, których On by nie wysłuchał?

„Nie wiecie, o co prosicie” (w. 38). Jezus uświadamia mi, że to, o co nieraz usilnie proszę, nie jest mi do końca znane. Widzę tylko jedną stronę rzeczywistości – moje potrzeby. On zna drugą stronę – wolę Ojca, który pragnie mojego dobra. Czy wierzę, że On wie najlepiej, co jest dla mnie dobre?

Przedstawię sobie obraz Boga Ojca, który przygotowuje dla mnie miejsce w wieczności (w. 40). Uświadomię sobie, że codziennie o mnie myśli i mnie oczekuje. Będę prosił z miłością, aby strzegł mnie i mojego miejsca w wieczności.

Nie wiem, co jest moim kielichem doświadczeń, który mam wypić w tym życiu (w. 39). W żarliwej modlitwie poproszę Go, abym z miłością przyjmował wszystko, co przygotowuje dla mnie każdego dnia.

Jezus pokazuje mi ewangeliczną drogę do nieba. Jest to droga służby, wolna od niezdrowej rywalizacji i wywyższania się (ww. 41-45). Przestrzega mnie, abym nie ulegał modzie tego świata, który manifestuje swoją władzę nad innymi i siłę.

Zobaczę siebie w spotkaniach z bliskimi, pośród codziennych zajęć. Co przeważa we mnie: postawa życzliwości i służby czy rywalizacji i skupiania się na sobie? Zanurzę się w modlitwie serca, którą rozciągnę na cały dzień: „Jezu, spraw, abym upodabniał się do Ciebie!”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator